A gdyby tak na złość wszystkiemu co oczywiste, zadawać sobie zawsze jedno przekorne pytanie? I z uporem maniaka szukać dowodów przeciwko temu, co się wie? Trudne. Genialne.
Dotknął mnie problem, przed którym ostrzegałam tak wiele kobiet. Epidemiczne zamrożenie sprawiło, że zabrakło mi punktów mocy.
Byliście „tymi zdolnymi” czy raczej dziećmi drugiego planu? Czarna owca? Typowy prymus? Kozioł ofiarny? Trudno znaleźć rodzinę, w której nie ma ról. Czasem drenujących nas z życiowych szans i wielkich możliwości.
Chodźcie zobaczyć Frania! Zaraz zamieszka z nami w domu. Zaraz rozpłaczę się od nadmiaru wydarzeń, emocji, zmian. Zaraz zacznę ogarniać nowe życie.
O kobiecie, której nie podobał się sukces, bo był zbyt „męski”.
Może i każdy z nas jest inny i wyjątkowy, ale zapewniam Cię- nerwy ponoszą nas najczęściej w tych samych lub bardzo podobnych momentach. Wiesz o co mi chodzi?
„Za dobre się nie chwali”- tak lata temu ktoś wykładał mojemu Tacie. Dobre po prostu ma być dobre. Bo jest dobre. Przecież to jakby przyznać medal kotu na wystawie kotów tylko za to, że ma długi ogon, wąsy i miauczy. Tyle, że ja nie jestem kotem. I chcę medal.
Zaczęło się od typowego pytania, które Ty i ja zadajemy innym automatycznie. Jednak takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
Nieprzyjemne emocje biorą się z niezaspokojonych potrzeb. Tylko których?
Większość „końców” w życiu to równocześnie jakieś „początki”. Chyba, że w istocie to jest koniec życia. Wówczas dla określonych osób początek czegokolwiek (i gdziekolwiek) wygląda zgoła inaczej. Pojęcie planu pokazuje środkowy palec, a przyszłość? Przyszłość nic nie robi, przecież w gruncie rzeczy jej nie ma. Jest jedno. I to cholernie na pewno. Jest odarte z frazesu: TU I TERAZ.