Oto lista kilku książek, jednej serii dla dzieci + jeden serial, które pomagają mi wytrwać w macierzyństwie otwartym na dziecięce emocje, wyrozumiałym dla procesów i świadomym, że wszystko, co trudne… mija.


Zacznijmy od tego, co powiem na tym filmie- bez regularnego karmienia się treściami, które dają wiedzę, spojrzenie z dystansu, pomocną metodę, nie ma co liczyć na to, że jakaś jednorazowa lektura albo kurs zrobią za nas robotę. Sorry.

Książki dla rodziców, do których wracam po pomoc i oświecenie:

  • „Self-Reg” dr Stuarta Shankera, która doskonale tłumaczy rodzicom, dlaczego oczekiwanie, że dziecko „się uspokoi” to nawet nie tyle pobożne życzenie ile zwyczajne nieporozumienie. Dla rodziców dzieci w każdym wieku.
  • „Więź- dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów” Mate i Neufeld. Bardzo często odwołuję się do tej książki w swoim życiu i w pracy. Uwierzyliśmy, że im dzieci starsze, tym mniej potrzebują rodziców, a bardziej rówieśników. Tymczasem to całkowita pomyłka!
  • „Jak mówić , żeby maluchy nas słuchały” Faber i King. To zbiór bardzo poręcznych „narzędzi” dla rodziców małych dzieci. Przystępny język i naprawdę skuteczne sposoby, żeby dogadać się z maluchami.
  • „Mózg nastolatka” Frances E.Jensen – dla rodziców, którzy potrzebują zrozumieć zachowania swoich nastolatków. Moim ulubionym cytatem z tej książki jest „Jeśli mózg ludzki jest w ogóle czymś w rodzaju układanki, to mózg nastolatka jest układanką,w której brak elementów”.
  • „Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić” Deana Burnetta. Tak naprawdę to książka dla nastolatków, ale mi też bardzo się przydaje. W zasadzie tylko mnie, bo mój nastolatek odmówił przeczytania 😉

Powyższe książki polecałam w wywiadzie, który możecie przeczytać TUTAJ.

Książka dla dzieci, która wzmacnia dorosłych.

Znasz serię o Basi Zofii Staneckiej? To książki dla dzieci, z którymi czuję jakoś wyjątkową chemię. Trochę pewnie dlatego, że w rodzinie Basi jest troje dzieci, przy czym dwa z trzech ich imion są takie same jak u nas ;). Ale oczywiście nie to jest dla mnie tak cenne. Otóż rodzice Basi zachowują się wobec dzieci tak, jakby skończyli wszystkie części Programu Szkoły dla Rodziców i Wychowawców, serio. Sposób, w jaki reagują na dziecięce kłótnie, złość, rozczarowanie… To, jak pomagają im przejść przez zazdrość, poczucie odrzucenia, jak wychowują do współpracy. Można wręcz uczyć się na pamięć tych słów, jakimi się posługują! To naprawdę realne historie – mama próbuje pracować z domu, zajmować się sama trojgiem dzieci, gdy tata jest na dyżurze w szpitalu. Czasem zepsuje się samochód, czasem ząb, czasem cały tydzień. Życie!

Serial, który robi mi weekend i wspiera w rodzicielstwie.

„Modern Family” z Netflixa! Uwielbiam ten serial! Widzisz, z jednej strony nie lubię oglądać czegoś, co nie daje mi żadnej wartości, żadnego pola do przemyśleń. Z drugiej, ja mocno przeżywam ludzkie historie. A słucham ich w pracy tak wiele (i czasem tak trudnych), że w weekend nie mam już emocjonalnych zasobów na coś, co będzie mi trącać najwrażliwsze struny. Chcę się zrelaksować. W takich chwilach nalewamy sobie z mężem lampkę wina i siadamy sobie do „Współczesnej rodziny”. Śmiejemy się, odnajdujemy siebie w tych wydarzeniach (znów trójka dzieci 😉 ) a gdzieś w głowie zostaje nam pozytywny… osad. Spokojnie, wszyscy popełniamy błędy. Spokojnie, wszystko co trudne, mija. Spokojnie, spróbuj żyć tak, jak podpowiada ci intuicja. Spokojnie. Uśmiechnij się. Zdystansuj.

No to teraz wiesz już, czym ja siebie wzmacniam. Jeśli masz swoje sprawdzone źródła, bardzo chętnie się w nich zanurzę. Daj mi tylko znać, co Ci pomaga, żebym też mogła skorzystać. A zatem?

Photo by cottonbro from Pexels

Dodaj komentarz