Ona świetnie sobie radzi z dziećmi, on chłonie przykład niczym gąbka i rodzina jest sprawna wychowawczo jak mało która. Fajnie by było. Gdyby zawsze tak było.


Obserwowałam kiedyś pewnego ojca, którego żona ma świetny kontakt z maluchami. Podczas gdy ona wygłupiała się z dziećmi, wniebowziętymi z powodu skupionej na nich uwagi, on siedział zdystansowany jak na rozmowie o redukcji zatrudnienia w firmie. A ponieważ posiadam tajemne moce, o których jeszcze nic nie wiecie, udało mi się podsłuchać jego myśli. I voila! Jest co najmniej (bo może ktoś zna jeszcze inne?) sześć zdań – mantr, jakie wielu tatusiów odtwarza sobie w głowie dla wygody, wymówki, uporządkowania sobie rodzinnego świata.

6 zdań, dla których Tata rezygnuje z tytułu Najlepszego Ojca Sezonu:

  1. „Nigdy jej nie dorównam”… to co się będę wysilał?
  2. „I tak ona lepiej sobie z tym poradzi”… więc nie będę jej przeszkadzał; to ja od razu ją zawołam; to ten problem zostawię na jej powrót do domu.
  3. „Dzieci bardziej wolą ją niż mnie, to jasne”… przecież dzieci zawsze wybiorą matkę, ja jestem tylko stójkowym.
  4. „Wszyscy widzą, że nie radzę sobie tak jak ona”… pewnie jak tylko się odwrócę, od razu obrabiają mi tyły. Nie będę wystawiał się na pośmiewisko, wystarczy mi stresów w pracy.
  5. „Nie umiem zachowywać się tak jak ona”… ona ma to w genach, ja się nie nadaję na takie rzeczy. Kiedyś było lepiej, ojciec nie musiał bawić się w te cyrki z wychowywaniem.
  6. „Nie rozumiem dzieci”… nie wiem, o co im chodzi. Nie umiem czytać w ich myślach, do cholery! (w przeciwieństwie do niej)

I co teraz?

Trzeba mu przecież pomóc, podpowiedzieć, żeby wiedział co i jak. Mamo, jest problem i chcesz pomóc? Pokarzesz przy okazji jemu jak to rozwiązać, prawda? Niech zobaczy, że to wcale nie jest takie trudne. Zaczynasz działać i niebo się rozchmurza, hę? No to gdzie chłonący naukę Tata? Obawiam się, że: poszedł się zdrzemnąć; sprawdza coś w kompie; robi sobie kanapkę; pyka szybką rundkę na playstation; na balkonie uczy się puszczać kółka z dymu; relaksuje się, bo tyle go to nerwów kosztuje…

No to może postawić go na kładce ułożonej na burcie sterowanego przez Mamę żaglowca i dać lekkiego kopniaka, żeby zanurkował w wychowawczą rzeczywistość? W końcu chyba umie pływać, prawda?

Tak, przejaskrawiam, i w tym tekście traktuję ojca przedmiotowo, i jest sto innych możliwości rozwiązania trudnych sytuacji, i jest tysiąc ojców, którzy jednak są niczym gąbka. I chwała Bogu! Mam nadzieję, że Mamy znają jeszcze chociaż dwa sposoby, żeby pomóc Ojcom, który statystycznie rzadziej mają pomysł  i refleks wychowawczy. Znam historie i przykłady wspaniałych Tatusiów, którzy powinni dawać lekcje pedagogiki dla Mam. Ale póki dzwoni mi z tyłu głowy te sześć zdań, dla których niektórzy nie wykorzystują swojej życiowej szansy, póty będę ostrzegać. Mamo, jeśli dobrze sobie radzisz z dziećmi, to sprawdź jak się z tym czuje ich Tata. Bo przecież chodzi o to, żeby duety do mety…

Photo by Fernanda Latronico from Pexels

Dodaj komentarz