Niech mnie dziecko naśladuje, w porządku, ale niech zapyta o zgodę. Poczeka. I, na litość boską, niech nie robi tego z taką dokładnością!
Opowiem Wam dowcip.
Przychodzi kilkuletni synek do ojca pracującego w garażu.
– Tato, tak bardzo mi imponujesz. Jestem już w wieku, w którym chcę Cię naśladować.
– Wspaniale, synu. Cieszę się, że mogę być dla Ciebie wzorem.
– Tato, czy mogę wziąć śrubokręt?
– Tak, ale bądź ostrożny.
– Oczywiście. A czy mogę tu wkręcić śrubę? Czy tak będzie dobrze?
Dobry dowcip, prawda? No jak to, że nie śmieszny? Ja tam się śmieję (fakt, że przez łzy), gdy widzę oczekiwania dorosłych co do tego, jak powinny wyglądać podobne sytuacje.
Nie do uwierzenia- to dziecko ma oczy!
Ojciec w garażu bierze narzędzia i ich po prostu używa. Nikogo nie pyta o pozwolenie. Wie, czego potrzebuje i jak się z tego korzysta. Dlaczego dziecko uważnie obserwujące każdy jego krok, dziecięca klisza rodzicoczuła, nie miałoby się zachowywać w dokładnie taki sam sposób? „Chcę być jak tata, a więc wchodzę pewny siebie do garażu, biorę co mi potrzeba i używam tego z równą swobodą i przekonaniem, co mój idol.”
Rzecz jasna tak samo sprawa ma się z tatą pracującym w dowolnie inny sposób, który dziecko ma okazję zaobserwować. Albo z mamą, jej kosmetykami, domową chemią, proszkiem do pieczenia.
By żyło się lepiej.
To cholernie trudne, ja wiem. Bo człowiek chciałby w spokoju zająć się pracą albo swoim hobby, a nie pilnować, czy dzieciak właśnie nie odpiłowuje sobie palca. Albo nie demontuje monitora. Lub też nie maluje swojego odbicia w lustrze szminką od Diora. Nie można mieć oczu dookoła głowy i jeszcze skupić się na wykonywanej czynności.
Żyłoby się nam lepiej, a przynajmniej wygodniej, gdyby dzieci zawsze pytały o zgodę. Gdyby nie patrzyły nam na ręce tak skrupulatnie. Gdyby ich zachwyt naszymi codziennymi czynnościami ograniczał się do osłupienia. Gdyby nie próbowały naśladować nas w tych chwilach, gdy nie mamy na to czasu, siły lub chęci. Słowem, gdybyśmy nie byli dla nich wzorem. Kochanym bezwarunkowo. Zachwycającym egzotyką tego, co dorosłe. Naśladowanym w każdym detalu. No, to dopiero byłoby komfortowe rodzicielstwo, no nie?