Ona świetnie sobie radzi z dziećmi, on chłonie przykład niczym gąbka i rodzina jest sprawna wychowawczo jak mało która. Fajnie by było. Gdyby zawsze tak było.
Obserwowałam kiedyś pewnego ojca, którego żona ma świetny kontakt z maluchami. Podczas gdy ona wygłupiała się z dziećmi, wniebowziętymi z powodu skupionej na nich uwagi, on siedział zdystansowany jak na rozmowie o redukcji zatrudnienia w firmie. A ponieważ posiadam tajemne moce, o których jeszcze nic nie wiecie, udało mi się podsłuchać jego myśli. I voila! Jest co najmniej (bo może ktoś zna jeszcze inne?) sześć zdań – mantr, jakie wielu tatusiów odtwarza sobie w głowie dla wygody, wymówki, uporządkowania sobie rodzinnego świata.
6 zdań, dla których Tata rezygnuje z tytułu Najlepszego Ojca Sezonu:
- „Nigdy jej nie dorównam”… to co się będę wysilał?
- „I tak ona lepiej sobie z tym poradzi”… więc nie będę jej przeszkadzał; to ja od razu ją zawołam; to ten problem zostawię na jej powrót do domu.
- „Dzieci bardziej wolą ją niż mnie, to jasne”… przecież dzieci zawsze wybiorą matkę, ja jestem tylko stójkowym.
- „Wszyscy widzą, że nie radzę sobie tak jak ona”… pewnie jak tylko się odwrócę, od razu obrabiają mi tyły. Nie będę wystawiał się na pośmiewisko, wystarczy mi stresów w pracy.
- „Nie umiem zachowywać się tak jak ona”… ona ma to w genach, ja się nie nadaję na takie rzeczy. Kiedyś było lepiej, ojciec nie musiał bawić się w te cyrki z wychowywaniem.
- „Nie rozumiem dzieci”… nie wiem, o co im chodzi. Nie umiem czytać w ich myślach, do cholery! (w przeciwieństwie do niej)
I co teraz?
Trzeba mu przecież pomóc, podpowiedzieć, żeby wiedział co i jak. Mamo, jest problem i chcesz pomóc? Pokarzesz przy okazji jemu jak to rozwiązać, prawda? Niech zobaczy, że to wcale nie jest takie trudne. Zaczynasz działać i niebo się rozchmurza, hę? No to gdzie chłonący naukę Tata? Obawiam się, że: poszedł się zdrzemnąć; sprawdza coś w kompie; robi sobie kanapkę; pyka szybką rundkę na playstation; na balkonie uczy się puszczać kółka z dymu; relaksuje się, bo tyle go to nerwów kosztuje…
No to może postawić go na kładce ułożonej na burcie sterowanego przez Mamę żaglowca i dać lekkiego kopniaka, żeby zanurkował w wychowawczą rzeczywistość? W końcu chyba umie pływać, prawda?
Tak, przejaskrawiam, i w tym tekście traktuję ojca przedmiotowo, i jest sto innych możliwości rozwiązania trudnych sytuacji, i jest tysiąc ojców, którzy jednak są niczym gąbka. I chwała Bogu! Mam nadzieję, że Mamy znają jeszcze chociaż dwa sposoby, żeby pomóc Ojcom, który statystycznie rzadziej mają pomysł i refleks wychowawczy. Znam historie i przykłady wspaniałych Tatusiów, którzy powinni dawać lekcje pedagogiki dla Mam. Ale póki dzwoni mi z tyłu głowy te sześć zdań, dla których niektórzy nie wykorzystują swojej życiowej szansy, póty będę ostrzegać. Mamo, jeśli dobrze sobie radzisz z dziećmi, to sprawdź jak się z tym czuje ich Tata. Bo przecież chodzi o to, żeby duety do mety…
Photo by Fernanda Latronico from Pexels